Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Obrazki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Obrazki. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 października 2013

Wracając

zdjęcie: http://zolwix.flog.pl/
Najpierw przypominasz sobie jak się poznaliście. Stała przy schodach koło centralnego, pomogłeś jej wnieść walizkę, tak jak już kilkukrotnie pomagałeś wiecznie podróżującym młodym kobietom, których w tym miejscu nigdy nie brakuje. Pomogłeś z automatu, nawet się jej nie przyglądając. Ale ona przyjrzała się tobie. Jej uśmiech jest z kategorii ' tylko dla ciebie'. Zapytała czy zawsze podrywasz kobiety na szarmanta, ty zapytałeś, czy zawsze podrywa facetów na zgubioną księżniczkę. Potem, na szczycie schodów, robisz coś, co zdarzyło ci się może parę razy w życiu. Proponujesz kawę, choć jej nie znasz.

Potem wraca do ciebie moment, w którym zrozumiałeś, że jesteś w niej zakochany. To była ta noc, kiedy zapragnąłeś, żeby została, zeby nie wracała do siebie. Właśnie się kochaliście, po czym ona założyła jedną z twoich koszul i zarzuciła swoje długie, kasztanowe włosy na jedno ramię. To właśnie w tych włosach się zakochałeś. I w wyrazie jej twarzy, kiedy przechadzała się po twoim mieszkaniu w samej koszuli. Sam nie wiesz dlaczego, ale to ten wyraz uznałeś za najsekwoniejszy w niej. Przypominasz też sobie jej zapach. Zapach szczęścia.

Powodów, dla których sie rozstaliście, nie pamiętasz. Wiesz, że były i że były ważne. I czujesz, że dziś też byś tak postąpił. Pamiętasz za to, że rozstanie było bolesne, gwałtowny skok z bycia z nią do bycia samemu wytrącił cię z równowagi. Dużo wtedy pracowałeś, mało żyłeś.

Teraz otwierasz szafę i widzisz tamtą koszulę. Ze zdziwieniem odkrywasz, że to już po prostu koszula. I że w sumie przydało by się w szafie zrobić miejsce na nowy garnitur. Odkładasz ją na półkę niczym zdjęcie z wakacji, na pamiątkę tego co przeżyliście, ale nie wywołuję już ona emocji.

Wracasz na centralny i pomagasz wiecznie podróżującej, młodej kobiecie wnieść walizkę.

Wracasz do siebie.

sobota, 31 sierpnia 2013

Tekst bez tytułu

Żyjesz.
Byle do przodu, byle do dziesiątego, byle całkowicie nie wyłysieć. Patrzysz na siebie sprzed lat i widzisz zmiany. Niektóre dobre, niektóre złe. Już się nauczyłeś, że życie nie ma algorytmu, i wcale nie musi mieć. Że jedyne na co masz wpływ to ty sam i że to wystarczy. Planujesz, rewidujesz, siejesz, zbierasz, walczysz, przegrywasz, podnosisz się i idziesz dalej, albo wygrywasz, świętujesz i idziesz dalej. Odkrywasz, że jeden dobry przyjaciel znaczy więcej niż milion znajomych na fejsie.

Spotykasz ludzi. Niektórzy sa ci nauczycielami, niektórzy uczniami, inni konkurentami. Spotykasz kobiety, niektóre są piękne i puste w środku, inne nie są bardzo piękne, ale za to cholernie ciekawe. Uczysz się od nich - siebie się uczysz. Już wiesz, czego pragniesz i jak to zdobyć. Już wiesz, że im więcej makijażu, tym mniej człowieka w kobiecie, już wiesz, ze im więcej gładkiej gadki tym mniej mężczyzny w mężczyznach. Zdobywasz świat, żyjesz według reguł i nie zagłębiasz się po skóre każdemu. Kobiet cię lubią, bo wiesz kiedy słuchać, kiedy robić swoje i sie nie oglądać, kiedy stanowczo zareagować, a kiedy powiedzieć ' przykro mi'. Kobiety lubią cię, bo grasz fair, nawet gdy to trudne. Nabierasz pewności, że choćby to było najmodniejsze rurek nigdy nie założysz, że choćby to było wyśmiewane, kurtuazja zawsze będzie w cenie, i że Szarmant ma rację nosząc kapelusze.

Zarabiasz. Wspinasz się po szczeblach, rozwijasz, zdobywasz władzę, szacunek i odpowiedzialność. Już wiesz, że pieniądze nie są celem samym w sobie, że wartościowych kobiet jest dużo i że nie leca wcale na kasę, tylko na to kim jesteś, jak zarabiasz tę kasę. Rozumiesz, że jeśli bedziesz zarabiał tylko po to, by mieć więcej pieniędzy, to będziesz przyciągał te, które chcą tylko twoich pieniędzy. Odkrywasz, że im większa kariera, tym większa samotność, więc uczysz się wybierać miedzy mieć czy być. Czasem zmieniasz swoje życie, choć już masz 32 lata, czasem masz 25 i wierzysz, że warto iść obraną ścieżką kariery do końca. Nie wiesz co przyniesie jutro, ale wiesz, że sobie poradzisz.

Wiążesz się. Czasem od tej, której nie kochasz, słyszysz że ona nie może bez ciebie żyć, czasem od tej, którą kochasz słyszysz, że to chyba nie to. Wiążesz się na chwilę, na pare lat, na całe życie. Odkrywasz, ze od tego ile związek trwa, cenniejsze jest to jaki jest. Że w kłótni najważniejsze jest to jak się kłócicie, a w łóżku najważniejsze jest to czy umiecie siebie słuchać. Wiążesz się z kobietami nieidealnymi, ale potrafiącymi z braku tej idealności żartować. Już wiesz, że najbardziej pociąga cię w nich asertywność i to, że nie zamiatają problemów pod dywan. Uczysz się, że we dwoje czasem trzeba się zatrzymać, posłuchać, porżnąć i pobyć razem, nawet jeśli klient, którego olałeś by mieć na to czas będzie niezadowolony.

Bierzesz głęboki oddech.

Żyjesz.

zdjęcie z tej strony

piątek, 23 sierpnia 2013

Coś za coś

Bastian i Dzierżka

- To było najdziwniejsze spotkanie mojego życia. Tkwiłam w nieszczesliwym, zimnym związku, aż spotkałam niesamowita parę. Ci ludzie nie pędzili za niczym, wyglądali jakby byli najważniejsi dla siebie na całym świecie, wiesz, mówię o takiej jakiejś autentycznej czułości. W ogóle nie wiedziałem, że można być dla siebie czułym po 30 latach bycia razem. Oni byli, a ja byłam bardzo samotna. Mój facet mnie już nie dotykał, nie szukał moich ust, zresztą ja nie pomagałam. Do tego stopnia byłam samotna, że nie do końca wiedząc co robię, chodziłam ich podglądać. Mieszkali w domu z oknami nisko, wtedy jeszcze nie było tej mody na grodzenie wszystkiego i wszędzie. Chciałam nasycić się tych ich ciepłem. Któregoś razu w krzaku obok mojego spotkałam Bastiana. Szukał tego samego. Zaczęliśmy rozmawiać i już byliśmy jakby mniej samotni. Od tego czasu spotykamy się w tych krzakach parę razy w roku, jak jest zimno to idziemy do hotelu. Dajemy sobie dotyk. Słuchamy się nawzajem. A potem żyję dalej, wspominając jego niesamowity zapach. Gdybym miała powiedzieć, co sobie dajemy, powiedziałabym właśnie, że chodzi o zapach.

Dzierżka wygląda jak Abigail z Wiedźmina, ma w sobie jakąś nutę magi, która mnie do niej przyciągnęła. Mój lot do Bukaresztu się spóźniał, ona miała jeszcze dwie godziny do końca zmiany, nie wiem nawet kiedy rozmowa zeszła na związki. Gdy mówiła o facecie z krzaków jej twarz zyskiwała ten niesamowity blask ludzi zakochanych. Wsiadałem do samolotu z uśmiechem.
______________________________________________________________

Wilga i Długosz

- Od pierwszej chwili, gdy te 20 lat temu weszła do mojego gabinetu i mi wygarnęła, że popełniam przestępstwo i jeśli dokończę tę transakcję to ona odejdzie, wiedziałem dwie rzeczy. Będzie miłością mojego życia i nigdy nie będę mógł jej okłamać, bo ją stracę. Pracowaliśmy wtedy w Ministerstwie, byłem zastępcą głównego księgowego i jeśli bym zrobił to, o co mnie proszą, w ciągu paru lat został bym głównym, Wilga była moją sekretarką z przydziału. Pracowaliśmy razem tylko rok, ale od początku robiliśmy sobie drobne uprzejmości. Posłuchałem jej wtedy, pół roku później byliśmy zaręczeni. Dziś widzę, że tylko dzięki niej nie wchodziłem w układy i mam nieposzlakowaną opinię. Co mi ta opinia daje? Wszyscy mi ufają. Po odejściu z Ministerstwa było ciężko. Ale tylko dzięki temu doszedłem do Brukseli. Przez dwadzieścia lat jej nie okłamałem, choć parę razy bardzo mnie kusiło. Przez dwadzieścia lat nie byłem wstanie oderwać swojego wzroku od niej. Była moim sumieniem i moją inspiracją. Wszędzie gdzie się przenosiłem, brałem ją ze sobą.

Długosz nie wyglądał na człowieka, który ma władzę nad pieniędzmi wielkiej instytucji i podejrzewam, że właśnie dlatego ją miał. Niewidoczny, nierzucający się w oczy, powolny i systematyczny. Spotkaliśmy się w barze w Amsterdamie, gdzie zapijał swój smutek. Tydzień wcześniej pochował Wilgę. Postawiłem mu kolejnego Jacka. _______________________________________________________________

Hildegarda i Ksenofont

- Przy nim nigdy nie zaznałam nudy. Zdobył mnie w czasach, gdy oświadczano mi się trzy razy w roku. Wszystko to byli przyzwoici faceci, z potencjałem. Kurewsko nudni. Ksenofont nie był przyzwoity. Był brutalnie szczery, gotów na wiele by osiągnąć swój cel, błyskotliwie inteligenty i amoralny. zdawał sobie sprawę z istnienia dobra i zła, po prostu nie pozwalał by ta wiedza przeszkadzała mu w karierze. Zgodziłam się być z nim w tym wszystkim, bo z nim zawsze jest co robić. Zawsze są wyzwania, coś do osiągnięcia, czy to wygranie wielkiego przetargu, czy to uwiedzenie kobiety, której podobno nie da się uwieść. Już trzy razy kobiety próbowały go szantażować ujawnieniem prawdy o romansie mnie, nie wiedząc, że często pomagałam we wszystkim. Co on mi daje? Czuję, ze jestem jedyną kobietą na świecie, która go zna. I on mnie widzi taką jaką jestem. Bez złudzeń. Życie to walka i dobrze mieć kogoś na 100% cię znającego. Ja go nigdy nie zdradziłam z dzieckiem, on mnie nigdy nie zdradził z pracą. Czego chcieć więcej?

Drobna brunetka, jedna z niewielu kobiet, którym pasują krótkie włosy, w stroju idealnie łącząca klasę ze skromnością, popijała czerwone wino małymi łyczkami i ściągała męskie zainteresowanie z częstotliwością kobiety o 20 lat młodszej. Byliśmy w barze na szczycie jakiegoś biura i przysiadła się do mnie tylko dlatego, ze byłem jedynym nie gapiącym się. Wiedziała, że nie będę nudny, a ja wiedziałem, jakie wino zamówić.
foto: Makbet.pl


wtorek, 9 kwietnia 2013

O zazdrości

-Siedem lat po moim ślubie z Andżelą zakochałem się w innej. Z Andżą to nigdy nie była wielka miłość, oboje wiedzieliśmy od początku, że po prostu już czas. Jesteśmy zgodnym małżeństwem, mamy wspólny swiatopogląd i po prostu wygodnie nam ze sobą. Więcej mi nie potrzeba, myślałem, ale tak jakoś jest z ludźmi, że w życiu potrzebują też trochę pasji, nie tylko stabilizacji - Alex, pięćdziesięcioletni reżyser z urokiem i siwizną Seanna Connerego, absolutnie nie wyglądał na człowieka ulegającego emocjom. Profesjonalista. Lojalny. Gdy powolutku zapalił papierosa w tej kawiarni w której się zakolegowaliśmy (wtedy jeszcze paliło się w kawiarniach, a ja miałem kolegów) i olał trzy uśmiechy kelnerek, niespiesznie opowiedział mi jak zazdrość uratowała jego małżeństwo.

- Gdy poznałem Weronikę zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Przez rok nie mogłem się zdecydować czy pozwolić namiętności się porwać, czy być wiernym żonie. Schudłem wtedy 15 kilo, tamtego roku, w dziewięćdziesiątym piątym. Wiedziałem, że jeżeli prześpię się z Weroniką opuszczę żonę. Trwało to, aż pewnego dnia zobaczyłem Andżelę flirtującą z malarzem, znajomym naszych znajomych. Wtedy już dobrze zarabiałem i mogliśmy sobie pozwolić na kontakty z artystami, których lubiliśmy. A skoro ja mogłem się zakochać, mogła też ona. I wtedy przyszła. Pierwszy raz poczułem zazdrość o Andżelę. Żółtą złość. Wiedziałem już, że pomimo iż nie zaczęliśmy od wielkich emocji, zawsze będę ją kochał i jest moim wyborem. Poczułem, że gdybym ją stracił wszystko było by bez sensu. Pojechaliśmy wtedy na 3 miesiące na drugi miesiąc miodowy i praktycznie nie wychodziliśmy z łózka. Zupełnie inaczej niż na początku, kiedy się siebie wstydziliśmy. Poczęliśmy też Michała. To by się  nie stało, gdybym się nie zakochał w Weronice i nie uświadomił, że Andżela też tego potrzebuje. Dokonałem wyboru. Trafnego.

__________________________________________________________________

Nie wiem co robić - rzekł do mnie redaktor na swojej imprezie -  To są moje czterdzieste drugie urodziny, a czuję się równie bezradnie, jak wtedy gdy miałem dwadzieścia dwa i pierwszy raz się zakochałem bez pamięci. Bezradny. Wylękniony. To nawet było obok, w tym modnym teraz barze, tylko że wtedy to był bar mleczny. Ustrój się zmienił, sentyment pozostał. Lubiłem ten bar, bo bez względu na czasy, obsługa tutaj jest ludzka. Wciąż pamiętam jej zapach tamtego lipcowego dnia, gdy pierwszy raz ją zobaczyłem i postanowiłem, że zostanie moją żoną. Pachniała słońcem i życiem, którego bardzo mi brakowało. Byłem wtedy młodym dziennikarzem, który przybył z głębokiej wsi i życie towarzyskie ograniczałem do minimum, bo musiałem harować. Wyrwała mnie z tej stagnacji. Nie było takiej możliwości, żebym jej nie pokochał.  Kochaliśmy się wtedy codziennie, wciąż spragnieni swoich ciał. Później, gdy małżeństwo zaczynało być podtruwane, czasami wracałem do tych wspomnień aby z nich czerpać i przeczekać. Czym podtruwane?  

Widzisz, żona jest przebojową, otwarta kobieta. Na zewnątrz, na pokaz. W środku musi się strasznie bać, bo niedługo po ślubie zaczęły się awanturki. Niby naturalnie, z czasem, moi przyjaciele jakoś się oddalali. Gdy sam urządziłem swój gabinet, bo nie cierpię tych poukładanych przez żoneczki, przez parę tygodni się boczyła. Każdy współpracownik, z którym spędzałem trochę więcej czasu stawał się obiektem zazdrości. Krytykowała nawet panią Gienię, moją sekretarkę, która jest cudownym, lojalnym pracownikiem, ale o byciu chociaż niebrzydką kobieta nigdy nie miała co myśleć. Często miałem wrażenie, że żona chce być w każdym aspekcie mojego życia, a gdy się nie zgadzałem, to były awantury. Nie zrozum mnie źle, bywało tez dobrze, była moją powierniczką i przyjaciółką, ale w końcu nie wytrzymałem, skoro wiecznie byłem oskarżany o zdradę to równie dobrze mogłem naprawdę zdradzać. I tak zaczęliśmy się karać na wzajem. Dziś? Od pięciu lat w separacji, tak jest wygodnie. Ja mam kogoś, ona ma kogoś. Wciąż ją kocham, ale nie potrafię tak żyć, wiecznie w cieniu zawiści. Dlaczego jestem zagubiony? Dostałem prezent od żony. Papiery rozwodowe...


fotka: blog oczojebny





wtorek, 5 lutego 2013

Łez kolekcjonerzy

-Wszystkie są dziwkami! Nie chciała ze mną tańczyć, bo na pewno mam za tanie ciuchy, po co one przychodzą do takiego klubu, jak nie po bogatego chuja ?

Dwie ładne młode kobiety tańczyły ze sobą, gdy Laur podszedł próbując jedną poderwać. Podkreślając próbowanie. Stanął jak kołek obok nich i rzucił w przestrzeń, że chciałby zatańczyć, usłyszał, że niech tańczy, więc jak debil pląsał koło nich. Totalnie nie w rytmie. Gdy podszedłem do jednej, pocałowałem w dłoń i po prostu zacząłem z nią tańczyć, podczas gdy mój skrzydłowy zajął się jej koleżanką, Luar zaczął rozrabiać. Stał sie agresywny i prowokował do bójki. A jak nie stanąłeś po jego stronie to byłeś wrogiem. Nagle wszystkie kobiety były dla niego kurwami. Nie miało znaczenia, że właśnie za to mi płacił, na tamtym kursie parę lat temu, za pokazanie jak zapoznać fajną kobietę. To znaczy jego mama płaciła. Miał 25 lat, a za wszystko płaciła jego matka. Ojca nie było.

Laur nawet nie widział swojego udziału w tym co się działo. To inni byli winni. On nigdy. Bo one tylko na kasę lecą.
_________________________________________________________________


-Wszyscy mężczyźni są tacy sami! Dajesz im wszystko, a oni tylko cię wykorzystują!
-A co takiego mu dałaś, Lawranso ?
-Młodość. Zmarnowałam najlepsze lata na niego, a on odszedł! A ja mu przecież wszystko dałam! Dzieci mu urodziłam, a on i tak przestał mnie kochać. Oszust! A jak potem sie zakochałam w następnym, to okazał sie taki sam, darmozjad. Nie ma porządnych mężczyzn! Musze sie napić. Tylko, żeby nikt nie widział.

Lawransa, najpiękniejsza modliszka jaką w życiu spotkałem, z bardzo chorej rodziny, którą widywałem na warsztatach rozwoju, nigdy nie dostrzegała swojego udziału w tym co ją spotykało. To świat był zły. Zawsze chodziło o pieniądze i kontrolę. Nigdy o nią.
_________________________________________________________________


-Nigdy żadnej nie zaufam, uwodzę od kilku lat już i zaliczyłem tyle sparowanych kobiet, że wiem iż każda zdradza. Każda. Wiesz co jest śmieszne? Zająłem się uwodzeniem, bo chciałem by w moim życiu było więcej kobiet. Zamiast tego mam więcej goryczy. Uwodzenie zniszczyło mi życie, teraz mogę już tylko zdobywać kolejne cele. Wszystkie są takie same, tylko fryzury na dole inne. Polej.

Kopernik mógł mieć każdą, tylko że każda była zła. Niesamowicie ujmujący przy pierwszym kontakcie, błyskotliwy, wesoły, pełen życia, nic dziwnego, że dla wielu stał się guru uwodzenia. Sęk w tym, ze przy bliższym spotkaniu okazywał się prowokatorem, zawsze w płaszczu ochronnym. Wkurwiał i odstraszał każdego, kto chciał z nim bliżej.  Pod powłoką pana idealnego krył się człowiek, który nigdy nawet nie brał pod uwagę bycia z kimś naprawdę blisko.Wszyscy go opuszczali. Świat go zdradzał. Ludzie nim manipulowali, jak twierdził, więc sam został mistrzem manipulacji. Z tego co wiem wynika, że nigdy się nie wyrwał z tego schematu. Tkwił za ścianą.

Foto: Kriz

środa, 16 stycznia 2013

Gracze

Dziś trochę inaczej.  Nikogo nie zwyzywam od durnych bab. Nawet żadnego faceta. Przepraszam, wiem, że czekaliście, ale cóż, jak każdy facet muszę pobyć z romantyczną stroną swego jestestwa. Czy cuś.
Na takie wpisy tworze nową kategorię: Obrazki.

Gracze


-Miałam ochotę na ludzi i flirt tego wieczora, poszłyśmy z dziewczynami do jazzowego klubu. Facet, który podszedł był niczego sobie, gdyby nie to, ze od razu przypomniał mi byłego. Były był ciepły, uroczy, stabilny, nawet szarmancki. Taki jedyny jedyny. Niestety, również dla sąsiadki.  Jak widzisz koleś nie miał szans, nie miałam ochoty na zabawę z kolejnym fajnym facetem, z którego po paru miechach wyjdzie świnia, więc go spławiłam. Wtedy zaskoczył mnie pierwszy raz, bo uśmiechnął się i powiedział, że dziękuje z mój czas. No wiecie, większość facetów nie wie kiedy odpuścić, stają się natarczywi. Drugi raz mnie zaskoczył po godzinie, moja kumpela kręciła z jego kumplem i słyszała, jak na pytanie kolegi dlaczego się poddał, zaśmiał się i powiedział, że nie ma ochoty nikogo przymuszać do swojego towarzystwa. I że oczywiste, że jest rozczarowany, ale to żadna katastrofa. No wiecie, faceci w takich sytuacjach zwykle próbują się wybielać, że to ździra, że na pewno ma okres, że ona tylko na kasę leci, że to wina wody po goleniu... ten był inny. Z klasą. Zresztą nie tylko ja tak myślałam, wpadł w oko jeszcze kilku kobietom i nawet musiałam się postarać, żeby był mój :)

Barabara, znajoma kelnerka, z mega wzięciem, spotkała się z nim potem parę razy. Zabujali się, żyli razem pare miesięcy. Ot, zwykły facet.
                                        _____________________________________

'Gajer' wyglądał jak świr. W tłumie zwykle ubranych kolesi, on jeden miał garnitur. Czarny, biała koszule, rozpięty kołnierzyk. Pełno napalonych byczków, walczących o pozycję samca alfa, a on jeden nawet się nie starał, był spokojny, nienachalnie uprzejmy. Zaciekawił mnie, więc przez godzinkę go obserwowałem w tym pubie, koło tamtego centrum handlowego, co chadzają tam ci znani aktorzy. No wiecie. Do tego pubu przychodziło się właśnie poznawać nowych ludzi, takie miejsce z chwilową specjalnością dla singli. Przez tę godzinę zebrał kilka numerów telefonów. Gdy przyszła jego partnerka, podarł tamte numery. Rok poźniej, gdy już się kolegowaliśmy, powiedział, że jest zawodowym pokerzystą, to znaczy był, gdy poker jeszcze w tym kraju był legalny i dzięki temu nauczył się, że to co najważniejsze w pokerze, ma tez zastosowanie w uwodzeniu. Własny styl. Branie pod uwagę możliwości porażki przy jednoczesnym liczeniu na sukces. Ważne jest, żeby po porażce nie palić mostów i podziękować przeciwnikom. Nawet gdy się spłuczesz, a to się czasem zdarza każdemu, zawsze pozostaje ci klasa, bo to jest coś niezależnego od pieniędzy. Gdy ogra cię kobieta to kup jej jeszcze bukiet róż i podziękuj za lekcję. I że w życiu, tak jak w pokerze, warto czasem poudawać leszcza, poświęcić trochę czasu i pieniędzy, żeby rozpoznać przeciwników i zgarnąć pulę w swoim czasie.

'Gajer' nigdy nie był sam. Nawet gdy upadał, zawsze znajdował się ktoś, kto uznawał, że warto go podnieść. I tak jakoś dziwnie rzadko przegrywał. Ostatnio widziałem go w tv jak brał udział w turnieju w jakimś Vegas, czy innym niszowym mieście.
                                          ___________________________________

Plaża gdzieś w centrum krainy wiecznych łowów, czyli Costa Brava. Jestem szczylem co życia nie zna, zaraz po egzaminach na studia. Cała moja pewność siebie opiera się na fakcie, że mam erekcję 8 razy dziennie. Urlop. Zauważyliście, ze na urlopach jakoś tak łatwiej kogoś poznać?

Ciepły wiatr rozwiewał moją białą koszulę, tańczącą na opalonej klacie. Wtedy jeszcze miałem klatę. I włosy. Stałem na szczycie klifu zachwycając się widokiem śródziemnego o zachodzie słońca, kiedy ją spotkałem. Też była fanką opalenizny i białych ubrań. Nie rozmawialiśmy dużo, na co mógł mieć wpływ fakt, że nie mówiliśmy w żadnym wspólnym języku, a google translator nie był jeszcze nawet neuronem w mózgu Edwarda Gugla. Cholera, do dziś pamiętam, jak porozumiewaliśmy się uśmiechami. Jak udało mi się uwieść piękną, starszą ode mnie hiszpankę bez słów? Dziś myślę, że to dlatego, że nie musiałem. Nic nie musiałem, byłem na urlopie. Nie musiałem się nawet z nią potem kontaktować. Zero planów, tylko tu i teraz i dobra zabawa. Wystarczyło.
                                         _____________________________________

Uwodzicielu, wyluzuj cycki. A wtedy 'to coś' przyjdzie samo
fotka: we<3it

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...