poniedziałek, 29 lipca 2013

Wpis zbyt osobisty

Dziś nie będzie o seksie, ani o uwodzeniu, ale kultywując polską tradycję znowu napiszę o czymś na czym się zupełni nie znam. O blogowaniu. O wpisach emocjonalnych.

Nie łudze się, że jestem doświadczonym blogerem. Półtora roku? To dopiero początek. Wyszukiwarki firm reklamujących damską bieliznę dopiero mnie zauważają ( zauważają, prawda?!?!?! ). I ok. Lubię zapracować na sukces, te łatwe są, cóż, łatwe. Jestem za to doświadczonym czytelnikiem blogów. Czytałem Segrittę before it was Nikon. Jadłem budyń z Kominkiem. Szafiarki oglądałem.. nie, ta droga nie pójdę. Krótko mówiąc naczytałem się. I u każdego blogera zauwazyłem pewną prawidłowość dotyczącą wpisów osobistych. Takich wpisów z wątroby, o emocjach, o trudnych chwilach w życiu. Takich, które wywoływały w czytelnikach duże emocje.

Prawidłowaść ta polega na tym, ze po każdym takim wpisie bloger otrzymuje masywną informację zwrotną:
- Za osobiście.
- Słaby ten tekst.
- Wolę jak mi robisz z mózgu jesień średniowiecza.
- Nie chcemy złych informacji

Tyle tylko, ze następne wpisy zawsze zwyżkują. Po chwilowej fali spadku zainteresowania czytelników następuje gruntowny wzrost. I to czytelników zaangażowanych.

Blogerko, blogerze. Potrzebujesz czasem ' wywalić' coś trudnego i osobistego na blogu? Zrób to. Pomijam już to, ze nikt nie prawa Ci mówić co wnosisz na swojego bloga. Tym się blogerzy różnią od dziennikarzy, że wiążemy się z czytelnikami przez emocje właśnie, a nie przez wiedzę. Opinie, nie analizy.

Wpisy osobiste sprawiają, że jesteśmy ludzcy. Że można się z nami identyfikować. I to jest w blogowaniu najpiękniejsze. I to przyciąga ludzi. Nie istnieje coś takiego jak wpis zbyt osobisty na blogu, chyba że jest to za osobiste dla samego blogera.

O, na przykład można to napisać tak:

Ostatnio mniej piszę. Rozstałem się  z kimś ważnym. Było blisko, było seksownie, było pięknie. Jest ciężko. Mniej mi się chce. Uciekam w pracę, szukam zajęć i jakoś to idzie, aż przychodzi niedziela, maili z pracy nie ma, spraw do załatwienia brak i jest pusto jak kurwa mać. Czuję się mniej więcej tak.



Nabiera wiatru w żagle marzenie mojego życia - otwieram nowy biznes oparty na czymś, co kocham od czasów gdy trzydziestolatków uważałem za starych dziadków. To jest takie piękne obserwować jak trybiki powoli zaczynają do siebie pasować i sie kręcić :) To jest takie piękne zarwać nad pracą nockę i obudzić się z nosem w klawiaturze. To jest takie piękne obserwować jak biznes przypomina w kilku aspektach uwodzenie. To jest takie chore płacić co miesiąc na ZUS, nic za to nie dostając. To dopiero początek i dużo pracy jeszcze zanim osiągnę sukces, ale jaram się jak głupi. Warto robić to co mnie kręci, co jest moje, bo to daje mega kopa.

No. Do przeczytania.

3 komentarze:

  1. Wszystko się zgadza, bo blog prowadzi się przede wszystkim dla siebie. Ja się dobrze bawiłam również na etapie gdy parę miesięcy pisałam tylko dla siebie i jednego czytelnika - zupełnie przypadkowego.

    A odnośnie negatywnych komentarzy to wolę je od komentarzy durnych albo wskazujących na to, że czytelnik nie zrozumiał tekstu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trafiłem do Ciebie przypadkiem. To było przeznaczenie.

      Usuń
  2. Właśnie tak jest.
    Wiatru w żagle, Ci życzę, Jansonie.
    We wszystkie.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...