Nie łudze się, że jestem doświadczonym blogerem. Półtora roku? To dopiero początek. Wyszukiwarki firm reklamujących damską bieliznę dopiero mnie zauważają ( zauważają, prawda?!?!?! ). I ok. Lubię zapracować na sukces, te łatwe są, cóż, łatwe. Jestem za to doświadczonym czytelnikiem blogów. Czytałem Segrittę before it was Nikon. Jadłem budyń z Kominkiem. Szafiarki oglądałem.. nie, ta droga nie pójdę. Krótko mówiąc naczytałem się. I u każdego blogera zauwazyłem pewną prawidłowość dotyczącą wpisów osobistych. Takich wpisów z wątroby, o emocjach, o trudnych chwilach w życiu. Takich, które wywoływały w czytelnikach duże emocje.
Prawidłowaść ta polega na tym, ze po każdym takim wpisie bloger otrzymuje masywną informację zwrotną:
- Za osobiście.
- Słaby ten tekst.
- Wolę jak mi robisz z mózgu jesień średniowiecza.
- Nie chcemy złych informacji
Tyle tylko, ze następne wpisy zawsze zwyżkują. Po chwilowej fali spadku zainteresowania czytelników następuje gruntowny wzrost. I to czytelników zaangażowanych.
Blogerko, blogerze. Potrzebujesz czasem ' wywalić' coś trudnego i osobistego na blogu? Zrób to. Pomijam już to, ze nikt nie prawa Ci mówić co wnosisz na swojego bloga. Tym się blogerzy różnią od dziennikarzy, że wiążemy się z czytelnikami przez emocje właśnie, a nie przez wiedzę. Opinie, nie analizy.
Wpisy osobiste sprawiają, że jesteśmy ludzcy. Że można się z nami identyfikować. I to jest w blogowaniu najpiękniejsze. I to przyciąga ludzi. Nie istnieje coś takiego jak wpis zbyt osobisty na blogu, chyba że jest to za osobiste dla samego blogera.
O, na przykład można to napisać tak:
Ostatnio mniej piszę. Rozstałem się z kimś ważnym. Było blisko, było seksownie, było pięknie. Jest ciężko. Mniej mi się chce. Uciekam w pracę, szukam zajęć i jakoś to idzie, aż przychodzi niedziela, maili z pracy nie ma, spraw do załatwienia brak i jest pusto jak kurwa mać. Czuję się mniej więcej tak.
Nabiera wiatru w żagle marzenie mojego życia - otwieram nowy biznes oparty na czymś, co kocham od czasów gdy trzydziestolatków uważałem za starych dziadków. To jest takie piękne obserwować jak trybiki powoli zaczynają do siebie pasować i sie kręcić :) To jest takie piękne zarwać nad pracą nockę i obudzić się z nosem w klawiaturze. To jest takie piękne obserwować jak biznes przypomina w kilku aspektach uwodzenie. To jest takie chore płacić co miesiąc na ZUS, nic za to nie dostając. To dopiero początek i dużo pracy jeszcze zanim osiągnę sukces, ale jaram się jak głupi. Warto robić to co mnie kręci, co jest moje, bo to daje mega kopa.
No. Do przeczytania.
Wszystko się zgadza, bo blog prowadzi się przede wszystkim dla siebie. Ja się dobrze bawiłam również na etapie gdy parę miesięcy pisałam tylko dla siebie i jednego czytelnika - zupełnie przypadkowego.
OdpowiedzUsuńA odnośnie negatywnych komentarzy to wolę je od komentarzy durnych albo wskazujących na to, że czytelnik nie zrozumiał tekstu:)
Nie trafiłem do Ciebie przypadkiem. To było przeznaczenie.
UsuńWłaśnie tak jest.
OdpowiedzUsuńWiatru w żagle, Ci życzę, Jansonie.
We wszystkie.