Ona. Obawiasz się czy ona cię jeszcze usłyszy, gdy mówisz, że chcesz czasem pobyć tylko z nią. Obawiałeś się, czy potraficie jeszcze rozmawiać o czymś innym niż kredyt, przeziębienie, ile co kosztuje. Czy potraficie mówić o sobie i być ze sobą. Obawiasz się czy jeden wspólny dzień raz na jakiś czas wystarczy. Gdy już masz dość umawiacie się na mieście, choć mieszkacie razem. Idziecie najpierw na spacer do parku pełnego kolorów jesieni i obserwujesz ją zbierającą kasztany i wspominającą przeszłość. Obawiałeś się, czy jeszcze kiedykolwiek jej uśmiech wywoła w tobie to ciepłe uczucie.
Seks. Najpierw robi się mechaniczny, potem jest go coraz mniej. Obawiasz się, że ona nie rozumie, że dla ciebie kochanie się z nią oznacza, że jesteście razem. Że cię oskarży, że chcesz tylko jej ciała, podczas gdy dla ciebie to jest ważne, bo oznacza, że jesteście blisko. Martwisz się, bo czytasz bez przerwy jak stres wpływa na potencję i że ona też ma potrzeby, których nie spełniasz. Wpadasz w błędne koło, obawiasz się, że się nie sprawdzisz. A nerwy tylko pogarszają wszystko. Obawiasz się, że własna słabość zniszczy twoje pożądanie do niej.
Związek. Martwisz się, bo widzisz, że ona przestała się starać o twoją uwagę. Że odstawia się, tylko gdy wychodzicie, dla innych, nie dla ciebie. Że nawet nie myśli już o koronkowej bieliźnie, albo dowiedzeniu się, jaką kawę lubisz. Ale tak naprawdę obawiasz się tego, czego ty jej nie dajesz, że nie zrozumiesz, nie domyślisz się na czas, nie będziesz wtedy gdy potrzeba.
Rozrywka. Po parku zabierasz ją do kina. Nie na kanapę przed telewizor, jak przez ostatnie pół roku, tylko do kina, jak wtedy na początku. Bawicie się dobrze, film jest fajny, ona się śmieje, ty pozwalasz się sobie rozluźnić. Przypominasz sobie, że ona tez lubi patrzeć jak się śmiejesz. Przypominasz sobie jak to jest czuć poddenerwowanie, gdy chcesz ją pocałować. I jakie to fajne uczucie całować się w kinie. Mówisz jej szeptem, że wszystko ci przy niej staje i podoba ci się jej reakcja. Już wiesz, że nie przestaliście być w sobie zakochani, tylko musieliście sobie o tym przypomnieć. I choć obawiałeś się, że za dużo nieporozumień, za dużo niewyjaśnionych kwestii, za dużo ' nieważne' które rzucałeś wybiegając do pracy, wciąż się chcecie. O to, czy to wystarczy, czy kilka pięknych chwil to dość, poobawiasz się jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz