-Tak
Rudość..
Miałem ochotę poczytać coś poza podręcznikiem na studia. W pociągach KMki można było robić tylko to, albo spać. To był mój pierwszy rok w nowej szkole, w dorosłym życiu. Lubiłem te codzienne pół godzinki pociągiem - to był taki czas na mój świat. Wszyscy byli zaspani, kazdy zajęty własnymi myślami, czasem myślałem, ze jakbym zaczął się rozbierać, mało kto by zauważył. Coż, to nie ja się rozbierałem.
Obejrzałem ją sobie bardzo dokładnie. Stanęła tuż przed moim siedzeniem, w rozkroku, a ja pierwszy raz w zyciu potraktowałem żywą kobietę jako obiekt seksualny. Pameli Anderson w Playboyu nie liczę. Sądząc po uśmiechu Rudej, cholernie jej się moje oglądanie podobało.
Gdy cal po calu przesuwałem swój wzrok po jej drobnych stopach w pantoflach na obcasie, smukłych łydkach, gdy wyobrażałem sobie wewnętrze jej ud, kształt tyłka, gdy przyglądałem się jej talii i biustowi, wreszcie gdy dotarłem do szyi stworzonej do całowania i do ust, drobnych, bardzo czerwonych i cholernie z siebie zadowolonych, moja twarz nie zmieniła wyrazu. Penetrowałem ją wzrokiem dokładnie w taki sposób, jakiego zabroniła mi matka. Na szczęście tata nauczył, że pewne rzeczy facet robi po swojemu. Nie dałem poznać, jak burzyła mój spokój, bo wiedziałem, że za duża ekscytacja spali sytuację.
Cholernie podobał jej się mój wzrok. W jej spojrzeniu nie było dezaprobaty. Była radość. I tak rozmawialiśmy spojrzeniami, aż postanowiłem ustapić miejsca 35 letniej staruszce. Stanąłem pod drzwiami. Nie musiałem długo czekać, aż Ruda pojawiła się przede mną. Blisko Staneła tyłem, miała w ręku małą książkę.. Poczułem zapach jej włosów, a jej tyłek, delikatnie bujany przez ruch pociągu, muskał moje biodra. W prawej dłoni trzymałem swoją gazetę, twarz miałem zwróconą w stronę tekstu. Ale moja lewa ręka sama z siebie, jakby poza moją wiedzą, znalazła się na jej biodrze. Bez słowa sie o mnie oparła. Nie odważyłem się wtedy na nic więcej, tylko na dłoń na brzuchu. Gdy wysiadałem, myślałem że to był sen i nigdy już jej nie zobaczę. Na chwilę zapomniałem.
Minął miesiąc, zrobiło się ciepło. To był czerwiec, jeden z tych cholernie gorących, bez chmurki na niebie, zalewający jasnością. Tym razem zobaczyłem Rudą na peronie. Znowu, bez słowa, znaleźliśmy się obok siebie. Weszliśmy do pociągu tym samym wejściem. Było tłoczno, ale dało się znaleźć trochę przestrzeni. Stanęła przede mną, tym razem przodem. W ręku książka dla niepoznaki. Była bardziej naga niż ubrana, w tej letniej sukience. Gdy ją rozbierałem wzrokiem, wyglądała jakby nie mogła się ruszyć, jej usta się bezwolnie rozchyliły. Cholernie ją krecił mój wzrok. Od strony od której nie było żadnych ciekawskich oczu moja ręka wślizgnęła się pod sukienkę, na tyłek. Tym razem byłem pewien, że nie musze się ograniczać. Pociąg nas ukołysał.
Od tego razu jeździliśmy tak przez jakiś czas, raz w tygodniu. Ten sam pociąg, ten sam wagon, te same drzwi, ta sama intymność w tłumie. Nie myślałem o niej dużo, była moim sekretnym romansem. Tylko dla mnie. Ostatniego dnia przed wakacjami, gdy się rozchodziliśmy dała mi kartkę. Wyjeżdżam. Więcej jej nie widziałem, ale już zawsze rude będą mi się kojarzyły z jakąś zwariowaną, nieskrępowaną erotyką. A może to się wcale nie przydarzyło ?
Rudość..
Foto: Kriz Modelka: Ygritte |
Dobry tekst. Podoba mi się, tak jak rude... :D
OdpowiedzUsuńUśmiechnęłam się, jak bardzo tym tekstem potwierdzasz męski sposób patrzenia, o którym napisałam w ostatniej notce, o ocenie wyglądu i stroju, czytamy sobie w myślach :-)
OdpowiedzUsuńNo wiem, że masz kamery u mnie i widzisz co pisze. Wiem.
UsuńCzujesz się śledzony? :-)
UsuńPiszę o uwodzeniu, było by dziwne, gdybym się nie czuł.
Usuń