niedziela, 16 grudnia 2012

Nikongate - czyli lincz za grzech, którego nie było


- W całym swoim życiu świadomie uwodziłam tylko dwóch mężczyzn - opowiedziała mi parę lat temu kuzynka mojej babci, bądź babcia mojej kuzynki - W pierwszym byłam bardzo zakochana i bardzo chciałam być z nim blisko. Niestety on nie czuł tego samego i po paru latach ze mną zerwał. Wtedy uwiodłam drugiego i za niego wyszłam. Tylko po to, aby poczuć satysfakcję z wysłania temu pierwszemu zaproszenia na mój ślub. To był błąd mojego życia. A najlepsze jest to, że obydwu uwodziłam dokładnie w ten sam sposób. Na zewnątrz to wyglądało tak samo.

Nie wiem jak dla was, ale dla mnie motywy stojące za naszymi działaniami mają fundamentalne znaczenie. To one decydują o wartości naszych działań. Piszę to, bo od kilku dni obserwuję jak pewna mało znana blogerka, Segritta, obrywa od świata za coś czego nie zrobiła. A co takiego zrobiła? Otóż opublikowała taki wpis:



A potem opisała, jak Nikon nie dotrzymał zawiązanej z nią umowy na darmową naprawę.
Mam to szczęście, że czytam jej bloga od dwóch lat i śledzę rozmowy blogerów. Wiem dzięki temu, że to był żart ( dla niewtajemniczonych: żart polega na śmianiu się w wyrażenia 'jestem blogerem wszystko mi wolno', tudzież ' jestem blogerem, nie płacę'. Blogerzy doskonale wiedzą, że muszą płacić za wszystko poza produktami proponowanymi do testów i że nie moga wszystkiego, tylko prawie wszystko. Więc śmieją się ze ślepej wiary ludzi w to, że jest inaczej). Widzicie to 'mogą prawie wszystko' w poprzednim zdaniu? Tak, to też był żart. Zapytacie co to zmienia, że motywacją Segritty do tego wpisu było robienie sobie jaj? Otóż to zmienia całą sytuację.




Raz: Segritta nie żebrze o dary! Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że blogosfera jest święta i nie ma blogerów piszących wyłącznie dla giftów. Są. Tyle tylko, że Matylda taką blogerką nie jest. Żaden bloger z czołówki popularności nie zachowuje się w ten sposób, bo wie, że wtedy traci wiarygodność.

Dwa: Ma kobieta poczucie humoru i dystans do siebie jako blogerki. Jak dla mnie to + milion do atrakcyjności bloga.

Trzy:
Haters gonna hate. Ludzie mieli prawo nie zrozumieć kontekstu, nie czytając blogów. Ale nie mieli prawa wyzywać, obrażać, czy insynuować nieuczciwości. To naprawdę ciekawe, jak wraz ze wzrostem anonimowości wzrasta łatwość obrażania innych.

Aha, jeszcze jeden szczególik, o którym jakoś komentatorzy zapomnieli: Segritta jest bardzo doświadczoną blogerką, siedem lat prowadzenia bloga to dużo, nawet jak na skalę światową. Publikując ten wpis musiała wiedzieć jakie są polskie realia, że naraża się na wielki publiczny lincz swojej osoby. I, pomimo tej wiedzy, tekst opublikowała. Nie wymiękła, bo po prostu nie zgadza się na takie traktowanie. Nie zgadza się, by ktoś ją oszukiwał. Przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo, określające jej decyzję: odwaga.

Oby więcej takich blogerów. Oby więcej takich ludzi.

Segritto - kawał dobrej roboty.


4 komentarze:

  1. uwaga na marginesie - ja się coś robi ironicznie to należy to robić w tym duchu do końca.

    S pisze w żartach, że jej się popsuło i pyta nieco prześmiewczo 'czy dostanę za darmo'?
    N (no nie do końca, ale uprośćmy) odpowiada: wysyłamy kuriera, naprawimy za darmo
    S zamiast obśmiać sytuację i dać ewidentny sygnał, że to była ironia 'o bosze, dostanę za darmo!' wiedząc o tym, że to rzęch i nikt go nie naprawi nawet za kasę... wysyła do naprawy!

    dalej następuje to co zwykle, czyli serwis postępuje jak każdy serwis.

    trochę chybiona diagnoza sytuacji, Karol :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to ja bede hejterem - mam wrazenie, ze to nie tylko odwaga Seg, ale ociupinke wyrachowania - przeciez majac doswiadczenie w pisaniu blogow wie sie, mniej wiecej, co moze spopularyzowac owego - sa szkolenia, oslawiona kobieca intuicja, ktorej Seg nie brak, oj nie brak... :) ten wpis potrafi miec 160 opinii jednego komentarza, nie jedynego bynajmniej... co wobec poprzednich 8-30 na jeden koment max jest jakims wymiernym wskaznikiem zdobycia popularnosci, nie wspominajac o tym, ze cala sytuacja stanowila natchnienie dla niejednego, i to nawet slawnego skadinad (tu uklon w strone stopki) blogera...
    Ale wszystkim dokopalem, ale jestem hejterem, okrutnie zlym... sesesesesesese, ksiaze ciemnosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oż Ty zły hejterze Ty!
      Profesjonalni blogerzy nie liczą na popularność przez takie akcje, bo te 160 opinii jest jednorazowe. Ze wszystkich 40 tysięcy odsłon na blogu zostanie może 5 % nowych czytelników, większość ludzi wpadło tylko przeczytać ten jeden wpis, a popularność bloga określa właśnie te 30 stałych komentarzy na notkę.

      Usuń
  3. Ostatnio podchodzi do mnie na ulicy żul i prosi mnie o "złotóweczkę, bo mu brakuje do winka". Oczywiście on wcale nie próbuje żebrać, to tak naprawdę jeden wielki autoironiczny żart ( dla niewtajemniczonych: żart polega na śmianiu się z obiegowej opinii iż żule żebrzą). Gdy otrzymuje wybłaganą monetę, całkiem na poważnie (poczucie humoru go opuściło??) oddala się do najbliższego monopolowego gdzie odkrywa, że to nie złotówka a jeden forint! Następnego dnia w akcie odwetu obsikuje mi płot koło domu! W tym miejscu zaczyna się największa afera polskiego internetu 2012...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...