Nie, dziś nie bedzie o tym kawałku Madonny z wielkim cycem. Dziś będzie o najfajniejszej rzeczy, jaka mi się tego lata przydażyła. Otóż spadł dziś w Warszawie, na Marszałkowskiej konkretnie, deszcz. Był to deszcz magiczny, nieoczekiwany.
Deszcz, który zmienił ulicę w jeden wielki konkurs mokrego podkoszulka :D
Kocham takie chwile. I takie zdjęcia, pewnej mało znanej blogerki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz