Gorący romans. Oj, w Bukareszcie romansów jest od groma, właściwie to stoją na każdym rogu, a także pod klatkami, coby dostęp był łatwiejszy. A gorące są jak słońce w zenicie. Kurs tutejszej waluty, leji, jest nawet korzystny, masaż półtorogodzinny można mieć za 55 zł, taksówkę za 1,4 zł za kilometr (czasami bardziej sie opłaca taryfa niż autobus) a romans za .. czekajcie, zapytam. No, do tego trzeba przyznać, ze tutejsze romanse są piękne i, że się tak wyrażę, wizualnie mało wyeksploatowane. Jedyne dobro, które Rumunia dostała od swoich najeźdźców ( ponoć nie ma w Europie narodu, który by Rumunii nie rżnął w zadek) to ogromna różnorodność genetyczna. W efekcie można mieć romans w stylu latynoskim, słowiańskim, północnym, czy nawet afrykańskim. Do wyboru, do koloru. Wiedzieliście, że jeden z najpopularniejszych PUA na świecie, BadBoy, jest Rumunem? To już wiecie.
Jeżeli ktoś nie ma ochoty na romans sponsorowany, poderwanie kobiety na ulicy jest dziecinnie proste. Jestem tu już enty raz i znam miasto lepiej niż większość mrówek, ale inni nie muszą o tym wiedzieć :] "excuse me, could you help me? Is this the road to Piazza Victoria ?" Nie wiem dlaczego, ale gdy widzę samotną piękną Rumunke, to zdanie samo mi się na usta ciśnie.
Przygodę życia. Żeby w Rumunii przeżyć przygodę życia, wystarczy na prawdę niewiele. Można wynająć sobie samochód na przykład, a potem przez kilka godzin, pojeździć po Bukareszcie. Wrażeń, emocji i doświadczeń ma się tyle, że dżungla amazońska i safari w Kongo się nie umywają. Otóż w tym pięknym kraju nie stosuje się kierunkowskazów. Po co marnować żarówki, skoro jest klakson? Wolna amerykanka na drogach Bukaresztu robi wrażenie na długo. Coby wam to zilustrować, podzielę się żartem, który zawsze do mnie wraca, gdy patrzę na ten chaos: Jak poznać, kto z ludzi stojących na przejściu dla pieszych jest turystą? Tylko oni czekają na zielone. Ha.
Dokulturalnianie. Bardzo betonowe. Gdy ktoś pragnie zwiedzać, podziwiać zabytki architektury, nie ma lepszego miejsca niż Bukareszt. Otóż miasto to słynie w pięknych placów - takich naszych rond, tylko z zylion razy większych. Zarabistość polega jednak na tym, że jak się widziało jeden tych 87 Piaca, widziało się wszystkie. Są one piękne w swojej brutalnej prostocie. Wygląda to mniej więcej tak, oglądajcie po kolei, a ujrzycie co mam na myśli:
Jest też budynek parlamentu, zbudowany przez ulubieńca wszystkich Rumunów, Pana Ceauşescu. Budynek jest drugim największym, po Pentagonie, budynkiem na świecie. Jest tak ogromny i nudny, że na sam widok elewacji zewnętrznej, turysta zmienia kierunek. Poszedł by w kierunku rzeki, coby mosty pooglądać, tyle tylko, że Bukareszt nie ma rzeki. Ma kanał rzekopodobny, tez wykopany na rozkaz komuchów. Tak żeby było ciekawiej. Boss musiał mieć małego.
Dowolność interpretowania przepisów budowlanych i luźne podejście do architektury widać tutaj na każdym kroku. Sąsiedztwo nowoczesnych wieżowców z bajkowymi posiadłościami z dworkami plus wciśnięte na siłę komunistyczne betonowe maszkary. Jak ktoś uważa, że polskie blokowiska wyglądają na smutne i ponure, nic nie wie o smutku i ponurości. Wspomniany powyżej Ceausescu zmiótł z powierzchni ziemi 2000 zabytków, żeby wszyscy mili równe, identyczne blokowe mieszkania. Ale żeby nie było, że totalna załamka, można tu spokojnie spędzić parę dni, wyłącznie oglądając zabytki, które sie oparły sile betonów komunizmu. Są, tylko trzeba poszukać. Do tego miasto jest cholernie elektryzujące. Ilość kabli wolno wiszących ze słupów przyprawia o zawrót głowy, na początku myślałem, że to taka tymczasówka, tymczasem oni już tak mają na stałe. Latynoski styl. Prąd jest wszędzie.
Ciąg dalszy nastąpi. Będzie o jedzeniu i piciu. Dużo picia.
Podziw, za wyciśnięcie z tak nieciekawego miejsca (przynajmniej po fotach i opisie) tak ciekawej notki :-)
OdpowiedzUsuńPozbywam się konkurencji, im mniej turystów, tym więcej możliwości dla mnie ;)
Usuń