Uno. Nie płyta Oasis. Jeden kawałek. Jedunieńki. Nawet w kółko. Wszystkie miękną.
Due: Płyta z balladami od Steviego Ray Vaughan. Mało znane, mocno mokroczyniące.
Ech, no dobra. Smuty jak cholera, ale kobiety lubią, więc: Tres: Myslovitz. Zresztą, ich już nie ma
Quatro. Odrobona prywaty. Od 15 lat, od kiedy zacząłem słuchać jazzu, szukam odpowiedzi na pytanie: jak śpiewać jazz? Coż. Tak:
No. Stosunkowo udanego weekendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz