Zabójcze metro
-
Obrazek z grona Sztuka Uwodzenia.
Próbowano Was kiedyś zabić ciosem z byka w splot słoneczny?
W
moim prywatnym zestawieniu sposobów na sprawienie bliźniemu wielkiej
frajdy uderzenie w splot zajmuje zaszczytne drugie miejsce, niczym
reprezentacja ZSRR w wyścigu z kapitalistami. Tuż za ciosem w potylice.
Przed jądrami. Jajcocios jest w praktyce mocno przereklamowany, kiedyś
po takowym przeszedłem jeszcze kilka metrów i zdążyłem przekazać
ciosodawcy wyrazy podziękowania pięścią w podbródek. Dopiero potem
złożyłem sie w kłębuszek na podłodze i zacząłem kwilić.
Uderzenie
w splot działa błyskawicznie, jest złodziejem oddechu. Paraliżuje.
Zakończenie nerwowe, połączone w jeden punkt miedzy sutkami, podrażnione
kontaktem z na przykład głową kolesia, którego kobietę właśnie
uwodziliście, wywołują przeurocze uczucie bycia pożeranym przez własne
żebra. Ponieważ nie był to mój pierwszy raz, wiedziałem że nie należy
wtedy robić tego na co ma sie największą ochotę - nie wolno zwinąć sie w
pozycję embrionalną, przeciwnie, trzeba sie rozciągać, prostować,
oddychać jak najgłębiej. Tak więc siedzę wyprostowany na ławeczce w
metrze centrum, próbując złapać oddech, i spisuję moją przygodę dla
potomności.
Wracałem ze ślubu. Odstawiony w pasiasty garniak, w
chuj droga koszule, biały jedwabny krawat, wyglądałem diabelnie
przystojnie. Normalnie sam siebie miałem ochotę uwodzić. Szelmowsko.
Wszystkie mijane kobiety "aktywowały sie" na mój widok, poprawiały włosy
i strój, uśmieszki, niektóre sie nawet oglądały. Przez większość
podróży rozmyślałem o ślubie, o tym jak to "na zawsze" nie pasuje do
tych stremowanych dzieciaków, i generalnie wkurwiałem się że nie będe na
weselu, które ponoć przednio sie udało. Wsiadłszy do metra od razu ją
zauważyłem. Nadepnęła mi na stopę, trudno było nie zauważyć. Stała tuż
obok. Średni wzrost, świetna figura, wiek około 25, elegancka biała
bluzka z niewulgarnym ale zachęcającym dekoltem, do tego biała sukienka w
zielone duże kwiaty. Ale to pikuś. Twarz. Jej twarz była niespotykanym
połączeniem egzotyki (duże, murzyńskie usta ) z wyraźnymi cechami
słowiańskiej urody, blond włosy i jasne oczy. Anioł i dziwka w jednym.
Tym
razem nie zalała mnie adrenalina, jak to jest, że czasem człowiek jest
„lodowato” spokojny, a czasem spanikowany, w pozornie identycznej
sytuacji – gdy musi zagadać do nieznajomej? W każdym razie gdy
ślicznotka, myśląc że nikt jej nie widzi, podłubała w zębach, zapytałem:
-Smaczne?
Zaskoczona,
obejrzała mnie najpierw od stóp do głowy (dziwne – kiedy była wzrokiem
na wysokości klejnotów zrobiłem, nie wiedząc czemu, ruch ręką do góry,
przyspieszając jej spojrzenie, co ją wyraźnie speszyło) i z głupim
uśmiechem unikała mojego spojrzenia. Już miałem zaproponować wspólny
posiłek, skoro jest tak głodna że pożera zapasy, lub chociaż kawę, kiedy
metro ostro zahamowało i koleś, którego brałem za jej kolegę, poleciał
na mnie z e łbem swym paskudnym.
Kolega okazał się chłopakiem, czego dowodem był buziak od ukochanej.
Puenta na dziś: Nieznajomość pełni sytuacji przed akcją może zabić. Na śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz