"Miłość wymaga poświęceń."
To było jak piorun z jasnego nieba. Odkrycie, że jest jedną z tych poświęcających się cierpiętnic, które potem uwieszają się na facecie niczym bluszcz, które nie rozumieją, że miłość trzeba dawać nie oczekując nic w zamian, było gorsze niż cios w cohones. Młotem stukilowym. Po usłyszeniu tegoż zdania cała namiętność ode mnie odeszła, dość powiedzieć, że nawet mój penis sam z siebie wyguglował 'zakład pogrzebowy'. Od razu wiedziałem, że będę miał tysiąc ważniejszych zajęć niż ona, na przykład malowanie trawy na zielono. Od razu wiedziałem, że ona będzie coraz bardziej napierać im bardziej ja będę się wycofywał.
Nie chciałem wiązać się z poświęcaczką, chciałem kobiety, która będzie rozumiała różnicę między kompromisami życiowymi służącymi fajnemu wspólnemu życiu, a poświęcaniu się. Chciałem kobiety, która wybierze bycie ze mną bo jej to coś da, która będzie mnie kochała za coś, a nie poświęci się. Ostatnie czego pragnąłem to usłyszeć: ja się tak staram, kocham, poświęcam, dlaczego ty nie ?
Bo nie. Bo starasz się za bardzo. Bo zachowujesz się jak ktoś kto musi i wymusza, zamiast chcieć, a ze swego poświęcania robi kartę przetargową. Nikt nie chce być związany poczuciem winy, ukrywanym pod 'ale ja cię kocham'. Bo można kochać za bardzo i to jest odstraszające.
Miłość nie wymaga poświęceń. To jest w ogóle błędny sposób czucia, sposób, z którym żaden zdrowy facet nie bedzie chciał mieć nic do czynienia. Nawet, jeśli cycki się zgadzają i pod kopułą też kobieta coś prezentuje.
Wtedy, te 38 lat temu, zdecydowałem, że nigdy nie będę z kobieta, która nie chce być ze mną. A potem straciłem włosy i już nie miałem wyjścia.
Wtedy, te 38 lat temu zrozumiałem, że z kobietami najlepiej jest zwalniać. Są takie, które to bedzie kręcić, są takie które nie beda w stanie tego wytrzymać. Poświęcaczki. To było jak grom z jasnego nieba.
Zdjęcia: gugle |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz